niedziela, 24 lutego 2013

Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James


Młoda studentka zostaje poproszona przez swoją najlepszą przyjaciółkę o przeprowadzanie za nią wywiadu, nie czuję się ona najlepiej, dlatego Ana bez wahania się godzi. Nie wie nic na temat mężczyzny, który jest właścicielem sporego przedsiębiorstwa i dlatego cały ten wywiad sprawia, że dziewczyna się mocno stresuje. Okazuje się, że prezes jest bardzo przystojnym facetem, a Ana nie umie się skupić na rozmowie, pomimo tego, że koleżanka dała jej listę pytań. Christian Grey jest dosyć specyficznym facetem który za wszelką cenę dąży do obranych sobie celów. Jak potoczy się znajomość niewinnej Any z owym przystojniakiem?

Naczytałam się wiele negatywnych jak i pozytywnych opinii o tej książce, jednak broniłam się rękami i nogami przed nią... Co mnie w końcu skłoniło do zapoznania się z tą książką? Impuls i chęć przeczytania czegoś o zabarwieniu erotycznym, a przy okazji sprawdzić jak naprawdę to jest z tym super przystojnym Christianem Greyem...

Książka na początku nie powiem mnie zaciekawiła i wciągnęłam się fabułę. Jednak po dosłownie dwóch pierwszych rozdziałam zmieniłam zdanie i to diametralnie... 
Pierwsze co rzuca się w oczy to język jakim posługuje się autorka. Jest on prosty, aż nawet za prosty, ubogi i męczący, rozdział za rozdziałem męczyłam się coraz bardziej podczas lektury. Liczne powtórzenia w niej są okropne, nie wiem czy to wina tłumacza czy autorka ma taki mały zasób słów. Miałam wrażenie jakbym czytała w kółko to samo, choć losy bohaterów mknęły do przodu. To ciągłe używanie jednych i tych samych sformułowań doprowadzały mnie do szału. Nie wiem co jest z tym przygryzaniem wargi przez dziewczyny w książkach ale mam już tego dosyć. Czy to jest jakiś symbol czy może jedyny sposób na przekazywanie emocji... Ana przygryza wargę namiętnie co dwie minuty, i jak Bóg mi światkiem spotkam raz jeszcze w jakiejś książce taki motyw wyrzucę ją przez okno. 

Czytając ją nieraz się uśmiałam, nie powiem miałam akurat nie za dobry humor czytając tę pozycję ale po kilku rozdziałach automatycznie mi się poprawił. Najśmieszniejsza jest wewnętrzna bogini, która pojawia się równie często jak przygryzanie wargi. Po zdaniu: " Moja wewnętrzna bogini siedzi w pozycji kwiatu lotosu i uśmiecha się przebiegle, mocno z siebie zadowolona" po prostu padłam i skończyłam swoją przygodę z tą lekturą...  

Do głównej bohaterki to aż brakuje mi słów. Jest to dziewczyna, której nie da się polubić, naiwna, łatwowierna i irytująca w każdej kwestii. Książka napisana jest z jej perspektywy i od samego początku miałam wrażenie jakbym czytała pamiętnik napalonej nastolatki, w której hormony tak szaleją, że nie potrafi ona czysto myśleć. Poza tym fakt, że zgodziła się na taki układ jest straszny, bo jak szanująca się osoba może pozwolić na to, żeby facet traktował ją jak rzeczy i popychadło aby zaspokoić swoje własne chore fantazje. Tak naprawdę Ana jest bezpłciowa i pozbawiona jakiegokolwiek charakteru. 
I teraz przyszła pora na niego, tajemniczego, zabójczo przystojnego faceta, na widok którego wszystkie laski mdleją. Oczywiście milczący, który miał trudne dzieciństwo i traumatyczne przeżycia, jakże to banalne. Co ciekawe Christian Grey jest maszyną, a nie człowiekiem, gotowy do igraszek o każdej porze dnia i nocy. 

Koleżanka ostatnio na jednym z postali społecznościowych zachwycała się całą trylogią, ale tak naprawdę uważam, że nie ma czym. Lubie erotyki i często po nie sięgam ale ta pozycja jest banalna i wulgarna. Tak naprawdę to nie wiem co jeszcze mogłabym o niej napisać. Mi się ona nie podobała i nie mam zamiaru sięgać po kontynuacje. Przebrnięcie przez połowę książki było wyznaniem, a co dopiero całą trylogię... Wiem, że niektórym książka się podoba i od razu piszę, że jest to tylko moje zdanie i nikogo nie miałam na celu obrażać.

Moja ocena 1/6

Pozdrawiam MałaEmily

31 komentarzy:

  1. Tak, od tych powtórzeń boli głowa.. na niekorzyść książki działa też brak jakiekolwiek fabuły, a wewnętrzną boginię Any miałam ochotę zastrzelić... Ale nie zgadza mi się jedna rzecz - ona przecież właśnie się na ten układ nie zgodziła? Czytam teraz z ciekawości 2 część i muszę przyznać, że jest nieco lepiej - na dniach opiszę swoje wrażenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam tylko połowę książki, resztę tylko bardzo szybko przejrzałam, także musiałam źle coś zauważyć:)

      Usuń
  2. Przeczytałam ostatnio całą trylogię choć też zapierałam sie rękami i nogami, a jednak... Napisałam dzisiaj krótką opinię o każdej części, jutro ją wrzucę to zobaczysz sama. Mnie denerwowało kilka rzeczy, ale zupełnie inaczej odebrałam Anę no i ta erotyka mnie raczej znudziła niż zniesmaczyła. Greya uważam za niezła literaturę obyczajowo - romansową. Choć zgadzam się z Małą Mi, wewnętrzną boginię też miałam ochotę zastrzelić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam i raczej nie zamierzam czytać, za to ostatnio czytałam wywiad z autorką. Mówiła w nim, że ona sama za pisarkę jako taką się nie uważa i 50 twarzy Grey'a na początku publikowała na forum dla właśnie pisarzy amatorów. Wiadomo, jak się pisze w internecie- nie zawsze dba się o język :) Potem zainteresowało się nią małe, australijskie wydawnictwo. Zaczęło wydawać jej książkę w bardzo niskim nakładzie i nie za bardzo postarało się o edycję jej tekstu. Kiedy powieść stała się popularna, autorka zastanawiała się nad poprawkami, ale ostatecznie z nich zrezygnowała. Więc chyba kiepski język powieści to nie wina tłumaczenia, ale samego oryginału :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. przekartkowałam tę książkę, przeczytałam po kilka stron wyrwanych z kontekstu.. i to wystarczyło - za "Greya" grzecznie podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie wczoraj skończyłam czytać "50 twarzy Greya". Moja opinia jest bardzo podobna do Twojej. Trudno doszukać się w tej powieści jakichkolwiek plusów. Główna bohaterka jest po prostu głupia i naiwna, nie wspominając już o jej irytującym przygryzaniu wargi i przewracaniu oczami. Na pewno nie sięgnę po kolejne części, szkoda czasu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko 1/6 a takie arcydzieło miało być, ja po reklamie napaliłam się na tą książkę a potem ręce mi opadły, a styl i biały piaskowiec, przygryziona warga i Barnaba mnie dobiły

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze: eM tego nie przeczyta, bo czytała to chyba jeszcze wtedy, kiedy było to fanfickiem Zmierzchu, a nawet wtedy nie doczytała tego.
    Po drugie: Tak, zmień imiona na Bellę i Edwarda i wyjdzie Ci inspiracja tego dzieua. Przygryzanie wargi wzięło się zapewne od szanownej Krystyny S., która stworzyła taki obraz Beleczki.
    Pozdrawiam i podziwiam, że próbowałaś to czytać,
    eM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się dziwie, że aż tyle przeczytałam:D Nigdy więcej nie chcę tego widzieć na oczy:)

      Usuń
  8. Ja już mam za sobą całą trylogię i mi się osobiście bardzo podobało. To prawda, że od strony warsztatowej ta książka leży i kwiczy, ale jej historia rodem z kopciuszka szalenie mi przypadła do gustu, ale szanuje twoje zdanie i dobrze, że piszesz tak, jak czujesz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wewnętrznej bogini mówię stanowcze NIE. Nienawidzę kiczu!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja, mimo wszystko, sięgnę po całą trylogię. Chcę przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może w dalekiej przyszłości sięgnę po trylogię żeby sprawdzić na sobie jaka w rzeczywistości jest. Nie powiem, nieźle pojechałaś po niej - przynajmniej będę z góry nastawiona na porażkę.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie i do obserwowania: http://mojswiat-ksiazek.blogspot.com/
    xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahaha:) 1/6! Przebrnęłam dopiero przez 2 rozdziałów, ale męczę się już chyba od listopada lub grudnia. Idzie topornie, bo to straszne dno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie zgadzam się z Tobą:) Coś myślę, że jej już nie przeczytasz...

      Usuń
  13. Zdania na temat tej książki są podzielone, mysle, ze ta pozycja nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Recenzje tej książki są miażdżące ale mimo wszystko chcę ją przeczytać i wyrobić sobie o niej własne zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham czytać recenzje gniotów <3 Książkę czytała moja mama i zdecydowanie zabroniła mi jej lektury, choć z własnej woli i tak pewnie bym po nią nie sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobre! Po książkę nie mam zamiaru sięgać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nawet po niego nie sięgnę. Przeważnie te zachwalane pozycje okazują się do bani :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Jej, tak słabo?
    Ja mam wrażenie, że to trochę jak ze Zmierzchem. Już od długiego czasu słyszę, jak wszyscy się tam zachwycają, kochają, polecają, filmy kręcą i wogóle BUM a potem znowu się okaże, że jak już po to sięgnę ( z kilku letnim opóźniemiem) to okazuje się to gniotem wszech czasów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety książka jest daremna i podziwiam osoby, które przebrnęły przez trzy części:)

      Usuń
  19. Ale niska ocena :D
    Jedni wychwalają, drudzy wręcz ją odradzają.
    Mam ją na półce, ale kiedy próbuję zacząć ją czytać to inne książki mnie kuszą i tę odkładam na jej miejsce. Ale kiedyś uda mi się ją przeczytać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie dziwi mnie Twoja ocena :) Ja wcale nie mam zamiaru po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z ust mi całą tę recenzję wyjęłaś. Ta książka była straszna... Nawet nie wiem, czy zasługuje na miano "książki". Jeśli sięgnę po kolejną część, to znaczy, że naprawdę się nudzę, albo rzuciło mi się na mózg ;)
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
  22. Mnie akurat cała seria przypadła do gustu. Wiadomo, kwestia gustu. Tutaj jednak nie ma rzeczy ohydnych, których jest mnóstwo w tych wszystkich erotykach lecących teraz na fali popularności Greya. Historia jest dość prosta, ale czyta się miło ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj!
    Pisałam do Ciebie na maila, ale nie wiem czy doszedł, bo mi nie odpisujesz. Podałam Ci dane wysyłkowe, abyc wysłała mi tą książke i chciałabym sie dowiedzieć kiedy ona dojdzie?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja nie wzięłam się za nią. I chyba nie będę brała. Póki co literatury erotycznej mam dostatek na swojej półce. ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. "Najśmieszniejsza jest wewnętrzna bogini, która pojawia się równie często jak przygryzanie wargi." - idealne!
    A no i jeszcze święty Barnaba :) Ja tez mam podobne zdanie, chociaż dotrwałam do drugiej części, ale tam to już flaki z olejem i porzuciłam pomysł skończenia Ciemniejszej strony Greya...

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak bardzo się cieszę, że nie znam tej pozycji i poznawać nie chcę. :P

    OdpowiedzUsuń