"Zieleń szmaragdu" to już niestety ostatni tom wspaniałej Trylogii Czasu. Nasi podróżnicy w czasie, Gwndolyn i Gideon, mają za zadanie wczytać krew wszystkich podróżników w czasie do chronografu. Jednak Gwen ma coraz większe wątpliwości co do zamierzeń Hrabiego wobec tej misji. Pomimo złamanego serca, nie poddaje się. Nie może okazać chwili słabości, bo może ją to dużo kosztować. Cały czas próbuje rozwiązać piętrzące się tajemnice. Co kombinuje Hrabia se Saint Germain? Dlaczego Lucy i Paul ukradli chronograf, aby nie dopuścić zamknięcia Kręgu. Wszystko to wydaje jej się bardzo dziwne. Na dodatek teraz nie może nikomu ufać, teraz musi polegać tylko na sobie i swojej intuicji. Czy Gwen podoła, zmierzy się z wszystkimi przeciwnościami? To już musicie doczytać...
Muszę powiedzieć, że ostatnia cześć jest równie dobra jak poprzednie. Często zdarza się tak, że kolejne części innych serii są słabsze, jednak "Zieleń szmaragdu" jest zdecydowanie na poziomie. Wciągająca, intrygująca, nie ma ochoty się z nią rozstawać ani na moment. Tak jak poprzednie dwie cześć, również ta pochłonęłam błyskawicznie. Styl pisania autorki jest magiczny, barwny i zdecydowanie w moim typie. Jestem zasmucona, że to już koniec przygód Gwen i Gideona. Bardzo się z nimi zżyłam i polubiłam całym serduchem. Dlatego cieszę się, że za niedługo będzie można zobaczyć ekranizację "Czewieni rubinu". Już przebieram nóżkami z niecierpliwości w oczekiwaniu na premierę.
W tej części dowiadujemy się wszystkiego po kolei. Każda zagadka zostaje rozwiązana i wszystkie części układanki trafiają na swoje miejsce. Akcja w książce gna niesamowicie do przodu. Nie ma czasu na znudzenie. Do tego jeszcze prosty język jakim posługuje się autorka sprawia, że tę historię czyta się z nie małym zafascynowaniem. Co mi się jeszcze podobało w książce? Oczywiście dialogi przepełnione humorem. Przepychanki słowne, które są bardzo zabawne, sprawiły, że książkę czytałam z uśmiechem na twarzy.
Do czego jedynie się muszę przyczepić to samo zakończenie. Mam wrażenie, że tak jakoś za szybko zostało to zrobione. Rachu ciachu i już. Wiem, że za długie zakończenie mogłoby popsuć całości i być określone jako "przedłużanie"... Jednak jest to dosłownie ledwo widoczny minusik jaki tutaj dostrzegam.
Jest to jedna z moich ulubionych serii, do której na pewno wrócę w przyszłości. Wątek fantastyczny jest bardzo ciekawie skonstruowany. Bohaterowie książki barwni, każdy wnosi do całości cząstkę siebie. Nawet uparta i denerwująca Charlotta, która jest złośliwa i niemiła. Chociaż moim ulubieńcem jest gargulec Xemerrius. Jego docinki są jedyne w swoim rodzaju. Nie ma drugiej postaci takiej jak on.
Trylogię czasu naprawdę warto przeczytać. Cieszę się, że dane mi było zapoznać się z historią Gwen i Gideona. Była to niesamowita przyjemność czytać i pochłaniać tom za tomem. Muszę powiedzieć, że ta część wzbudzała we mnie prze różne emocje, od śmiechu i rozbawienia aż do wzruszenia i smutku. Lubie książki, które tak właśnie na mnie wpływają. Dzięki temu zostają w mojej pamięci na długi, długi czas. Książka nie tylko dla młodzieży, myślę, że każdemu spodoba się cała trylogia.
Moja ocena oczywiście, że 6/6
Buziaki MałaEmily