sobota, 31 marca 2012

małe co nie co:)

Witam,
Postanowiłam przypomnieć się i od razu przeprosić, że mnie nie ma i nie pojawiają się żadne posty. Ale tak jak to jest przed świętami dużo pracy w robocie tak jak i w domu ehh te porządki… Mam już naszkicowane opinie Cienia Wiatru, Igrzysk Śmierci oraz Wyspy Kłamstw. Jednak jak na złość dzisiaj wolne ale weny nie mam do tego:( także teraz ponownie zakopuję się w łóżeczku i próbuję ogarnąć moje koszmarne myśli.
A tak na zakończenie moja ukochana piosenka, która towarzyszy mi już od baaaardzo dawna. Goo Goo Dolls – Iris. Jest idealna kiedy mam dobry humor bo wywołuje uśmiech na mojej twarzy tak jak i w tych złych chwilach kiedy to płyną łzy….


Pozdrawiam cieplutko bo pogoda nam nie sprzyja, MałaEmily:)

środa, 14 marca 2012

Ukąszenie Pająka - Jennifer Estep


Witam wszystkich!! Dzisiaj przychodzę z moją poinią na temat tej książki pt "Ukąszenie Pająka" napisaną Jennifer Estep.

Tak więc do dzieła:

Książka od pierwszych stron mnie wciągnęła do swojego świata. A raczej do świata Gin, która jest płatnym zabójcą. Zabije na zlecenie i nie ma przy tym skrupułów.  Od samego początku ją polubiłam, jest pewna siebie, wie czego chce i robi to w czym jest dobra.
Akcja rozpoczyna się od momentu gdy Gin spędza czas w szpitalu psychiatrycznym i wykonuje swoje kolejne zlecenie. Szybko się z tym uwija i wraca tam gdzie kocha przebywać. Czyli do knajpki, którą prowadzi Fletcher. „wesoły Prosiak” bo tak się ona nazywa to jej dom, w którym również sobie dorabia. Prowadzi go Fletcher, który jest jej mentorem. To on przyjmuje zlecenia do wykonania, to on ja nauczył jak ma zabijać i jak ma za sobą zacierać śladu. Pewnego dnia dostaje kolejne zlecenie, na które nie ma zbyt dużo czasu. Jak się potem okazuję była to bardzo dobrze przygotowana pułapka. Wtedy również spotyka po raz kolejny przystojnego detektywa Donovan Caine.  Od tego zlecenia wszystko się komplikuję i nic nie jest tak ja trzeba. Zabójstwo jej mentora wytrąca ja z równowagi i postanawia zemścić się na jego mordercy. Ratuje Finna i od tej pory działają razem aby oczyścić woje imię i odegrać się na tym kto pozbawił życia Fletchera. Do ich składu jednak dołącza pan detektyw, który niechętnie ale jednak pomaga im w osiągnięciu celu.
Sama Głowna bohaterka tak jak wspomniałam to odważna dziewczyna. Jakże mi się spodobało, że nie jest to kolejna książka o szesnastoletniej dziewczynie z liceum. Tylko dojrzała kobieta z przejściami i doświadczeniem. Ma ona trzydzieści dwa lata i masę zabójstw na swoim koncie.  Pociąga ją pan detektyw, który jej się bardzo podoba.  Posiada ona magie Lodu i kamienia co spodobało mi się bo nie czytałam jeszcze wielu książek o osobach posiadających magie. Mam wrażenie  w mieście, w którym żyje główna bohaterka wszyscy posiadają jakąś magiczną moc i jest to bardzo powszechne, normalne.

Teraz przejdźmy do naszego pana detektywa - Donovan Caine. Intryguje mnie on, jest on policjantem, który posiada swoje reguły i jest chyba jedynym porządnym policjantem w tym mięście. Pragnie on sprawiedliwości. Kiedy dowiaduję się tego, że Gin zabiła jego partnera oświadcza jej że zemści się za to bez względu na to co się wydarzy. Jest on twardy i jak najbardziej pociąga on Gin. Ale co z tego wyjdzie i jak się zakończy książka….?? Przeczytajcie a zobaczycie :P
Zakończenie wskazuje na to że nie była to jedyna część o losach naszej Gin. Mam nadzieję, że kolejna część będzie równie fajna jak ta pierwsza. Książkę błyskawicznie się czyta, z czego bardzo się cieszyłam gdyż nie miałam ochoty na nic cięższego. Narracja jest w pierwszej osobie, co pozwala bardziej utożsamić się z główną bohaterką.
Książkę polecam, może nie jest jaka idealna ale na pewno przy niej odpoczniecie i choć na chwile oderwiecie się od dnia codziennego. Miłej lektury jeśli, ktoś ma w planach przeczytać tą książkę. Ja teraz czekam na kolejna część jak będzie :D

Cytat, który mi się spodobał:
[…] Zalany w trupa studencik potknął się, pochylił i zwymiotował na maskę naszego SUV-a. Musiałam powstrzymać Finna, który chciał wyskoczyć z wozu i dać mu nauczkę.
- Przecież to nawet nie twoje auto – zauważyłam. – Zwinąłeś je z parkingu.
- Chodzi o zasadę – oburzył się Finn. – To mercedes, rozumiesz? Na mercedesy się nie rzyga.


Moja ocena to 6/10


Życzę wszystkim miłego dnia!!:))
Pozdrawiam ME

czwartek, 8 marca 2012

Moje lakiery Essence i to co o nich myślę

Dzisiaj pod lupę idą lakiery!! Moja miłość. A dokładnie lakiery z firmy essence. Za każdym razem jak jestem w sklepie kupuje jakiś lakier. Jak dla mnie ogólnie nie ma znaczenia jaka to firma może to być lakier nawet za 2 zł bo i tak nie odczekuje od niego że będzie się trzymał 7 dni. Dlatego nie wydaje na jeden lakier więcej niż 6 zł. Ale co najzabawniejsze  nie lubię różowego koloru ale jeśli chodzi o paznokcie do takiego najbardziej mnie ciągnie bo mam wrażenie że taki lakier najbardziej pasuje na lato :D I właśnie tego koloru mam najwięcej w swoim zbierze. Ale rozpisałam się a ten post ma być o czym innym niż zbiór moich lakierów :D




Tak więc firmę essence można znaleźć w drogeriach natura (cena niecałe 6 zł). I właśnie od tego czasu jak ta drogeria pojawiła się w moim małym mieście od tej pory ich używam.
Może zacznę od mojego zbioru. Lakierów z tej firmy mam 11:
1. blado żółty (choć bardziej podoba mi się określenie bananowy). Za takim kolorem to kilometry schodziłam ale zdobyłam. W kolorze 51  Mellow yellow
2. blado niebieski – pastelowy. Numer 53 you belong to me
3. brzoskwinia z malutkimi drobinkami złota ( jednak po pomalowaniu wygląda na całkowicie matowy i drobinek nie widać) nr 22 what do U think?
4. matowy szary idealny na jesień. Nr 35 movie star
5. matowy zielony. Nr 39 Lime up!
6. granatowy  Nr 37 just rock it!
7. czarny z różowym brokatem. Z serii the twilight saga, eclipse nr 01 undead?
8. złoty perłowy. Nr 66 shiny godness
9. mój ulubiony różowy z połyskiem filetowym ( już moja druga buteleczka) nr nie ma numeru:(( albo odkleiłam naklejkę…
10. blado różowy – tutaj spodziewałam się zupełnie innego kolor. Cos w stylu blado żółtego albo błękitnego a tu kolorek półprzeźroczysty typowy do frencza, którego ja nie cierpię… Nr 05 sweett as candy
11. ostatni lakier to 02 julia. Przeźroczysty lakier z mniejszymi i większymi drobinkami srebrnymi brokatu. Mienia się one na różne kolory. I ten lakier uwielbiam dawać na granatowy wychodzi wtedy takie niebo z gwiazdami :D


Ale teraz przejdźmy do samych lakierów tzn. do tego co ja o nich myślę.
Lakiery są moim zdaniem rewelacyjne.
Mają piękne i mocno napigmentowane kolory. W większości przypadku wystarczy tylko jedna warstwa, żeby ładnie pokryć całą płtyke paznokcia.  Jedynie 4 lakiery nie kryją za pierwszym razem i są to numerki 51, 35, 01 i 37. Jednak za drugim razem już ładnie pokrywają i nie widać prześwitów.
Szybko schną. Jedynym wyjątkiem jest kolor 53 blado niebieski, który nieco dłużej schnie od pozostałych. Teraz jak wymalowałam wszystkie paznokcie na raz mogłam to zaobserwować bo wcześniej nigdy na to nie patrzyłam. Jednak nie jest to też jakaś dłuższa chwila.
Konsystencja jest kremowa, co właśnie pozwala przy pierwszym razie pomalować bez zacieków. Co zauważyłam lakier granatowy jest dużo gęstszy niż pozostałe a kupiłam go całkiem niedawno… mam nadzieję, że jakoś szybciej mi nie zaschnie. Co do reszty lakierów to mam je prawie rok, róż(bez numerku) ma chyba z ponad rok i jest w tak samo dobrej formie jak na początku.
Dlatego też jak macie okazje to kupcie i wypróbujcie lakiery z tej firmy bo są naprawdę fajnie i dobrze się z nimi pracuje.
Co do trwałości to u mnie lakiery nigdy się dobrze nie spisywały, tym bardziej teraz gdzie pracuje (chodzi tu o różne firmy lakierów). Jednak wcześniej jak nie pracowałam i moje paznokcie były w bardzo dobrej formie i zawsze długie to lakiery utrzymywały się 3 dni. Dodam jednak, że nie używam czegoś takiego jak utwardzacz bo nie widzę takiej potrzeby. Szybko zmieniam kolory paznokci także jest to dla mnie zbędny wydatek. Ale jeżeli ktoś lubi i posiada to na pewno będą się trzymały znacznie dłużej.
Teraz troche zdjęć na moich pazurkach (w świetle dziennym i z lampą):




To na tyle. Ciekawa jestem Waszych odczuć na temat tych lakierów:)

Pozdrawiam serdecznie MałaEmily :)))


P.S wszystkie zdjęcia zrobione są przeze mnie i nie pozwalam na ich kopiowanie....

wtorek, 6 marca 2012

Nevermore. Kruk - Kelly Creagh




Dzisiejszy post będzie dotyczył opinii na temat książki „Nevermore kruk” napisaną przez Kelly Creagh.
Hmm… książka na samym początku mi się nie spodobała. Mroczny chłopak, którego nikt tak dobrze i dokładnie nie poznał. Który jest milczący i skryty. Obraz lekcji języka angielskiego i rozdzielenie uczniów w grupy od razu skojarzył mi się z inną książką a mianowicie z Szeptem -  Becca Fitzpatrick. I trochę w tym momencie się zniechęciłam bo pomyślałam, że to już było. Ale jako, że ja się nie poddaje (przynajmniej jeśli chodzi o książki) to brnęłam dalej. I jak się okazało było to bardzo dobre posunięcie bo książka mi się spodobała. Ale zaczynając od samego początku o czym jest książka.
Główną bohaterka jest  Isobel cheerleaderka (w książce mnie irytowało, że było napisane cziliderka - no ale nic), która jest znana i powszechnie lubiana w szkole. Ma grupę oddanych przyjaciół jak się później okazuje tylko na pozór.  Ma chłopaka Brada i jest szczęśliwa. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia za sprawą projektu, który będzie musiała zrobić z przydzielonym przez nauczyciela chłopakiem, Varenem.  Niechętnie podchodzi ona do współpracy z nim tak samo jak on.
Varen to got, który ubiera się na czarno a w szkole roi się masa plotek na jego temat.  Jest on mroczny i tajemniczy, ma długie włosy i nosi dużo gadżetów takich jak pierścienie na dłoniach czy przeróżne gadżety. Nikt go nie zna jaki jest naprawę.
Od chwili gdzie razem maja robić projekt z języka angielskiego na temat Edgara Allana Poe wszystko się diametralnie zmienia. Isobel zrywa z chłopakiem, cała ich dotychczasowa paczka się rozpada. Natomiast zbliża się do Varena i poznają nawzajem.
Przyznam szczerze, że tak do połowy książki akcja mi się wlokła jednak potem to co zaczęło się dziać tak mnie pochłonęło że drugą połowę książki przeczytałam momentalnie z nie małym zaciekawieniem. Bardzo podobał mi się pomysł jakim był świat snu, który okazał się być bardzo rzeczywisty. Opis miejsca gdzie znalazła się Isobel, żeby uratować Varena był bardzo dobry. Czytelnik mógł bez problemu wyobrazić sobie dokładnie cała panująca tam atmosferę.
Isobel jak dla mnie była taka nijaka w tej książce dużo bardziej spodobał mi się Varen. Ten z pozoru tajemniczy chłopak, owiany mroczną tajemnicą okazał się bardzo pozytywną postacią, który prowadził dziennik umieszczając w nim zapiski swojej wyobraźni.
Książka mi się spodobała i mogę śmiało ją polecić bo warto zgłębić się w ten świat. Świat Varena… Książka jest naprawdę inna od wszystkich gdzie nie ma wilkołaków wampirów i innych stworówJ - jest warta przeczytania i zgłębienia tajemnicy, którą sprytnie skrywa głównego bohatera.

P.S przykro mi się zrobiło jak się okazało do czego doprowadził Reynolds na końcu książki. Ale, ale dzięki niemu będziemy mieć kolejną książkę o losach tych dwojga bohaterów, naprawdę się nie mogę jej doczekać :D
Ocena 8/10
Buziaki śle, a teraz czas na coś co jest mniej przyjemne – czyli czas iść do pracy….:(
Xoxo MałaEmily